Szkocja dla skner

Szkocja, mówią, słynie ze skąpstwa, a Poznaniacy, mówią, to Szkoci wygnani z kraju za rozrzutność. Więc my, dwie podrabiane Poznanianki udałyśmy się samochodem do podrabianej Szkocji, próbując podbić ją na bogato w skąpych sukienkach.
DSC_2498.jpg
Liczyłyśmy na standardowy dla tej części świata komitet powitalny w postaci niezliczonej ilości owieczek, niemniej jedyne owieczki, jakie tego dnia zaszczycały Szkocję swoją obecnością to my – dwie, białe niczym z trzody piekarza wyjęte i zagubione.                                                                                                                          DSC_2560.jpg
No bo nie będziemy przecież chodzić z miarką, by odliczać dwa kilometry od ostatniego drogowskazu. By wiedzieć, gdzie się ta Szkocja właściwie zaczyna.
DSC_2571Kanał La Manche przekroczyłyśmy czy przeoczyłyśmy? Czy ten dziwny akcent to już tutaj? Żywej duszy, nie ma do kogo ust otworzyć, pić będziemy dziś chyba na smutno, do lusterek bocznych Hondy. Po znakach, drogowskazach ani śladu, przystanek autobusowy równie anonimowy co okolica.
DSC_2506.jpg

Szeroko rozumiana komunikacja leży. Dom sołtysa stoi, ale czego to sołtys? Nie wiadomo. Oto właśnie to skąpstwo, takie właśnie to skąpstwo, że oszczędzają nawet na infrastrukturze i znakach. Jak to w Szkocji bywa – szlaki nie są tu oznakowane, ale my to już wiemy od pobytu na Skye. Tam szlak Twój, gdzie stopa Twoja. A jeśli uda Ci się nim przejść, dojść do celu, możesz uznać go za oficjalny i opublikować na walkinghighlands. Skorzystałyśmy więc z okazji, oznaczając teren samemu. Wydeptując własne ścieżki. Choć nie zawsze bezpiecznie, bo pośród tych traw bujnych, soczystych, noga szkłem rozcięta. Polała się w okolicach słupa ogłoszeniowego krew, jak na polach walki dzielnego Bravehearta (FYI – już w kinach!).
DSC_2526DSC_2528Dobrze, że mieliśmy whisky (Talisker, wow wow!). Do dezynfekcji, do znieczulenia, do ugaszenia pragnienia w ten za ciepły jak na Szkocję dzień.

DSC_2500szkocja

Suknia w szkocką kratę za gruba, ale moje wylewanie nie tylko krwi, ale i potu to nie jest tylko kwestia mimikry. To jest kwestia stylu. Krzyk mody, krzyk rozpaczy. Gdy szłam do second handu w poszukiwaniu kreacji, gdy gardziłam tymi wszystkimi za krótkimi spódniczkami przywodzącymi na myśl filmy pornograficzne o licealistkach oraz za długimi spódnicami przypominającymi o bibliotekarkach z podstawówki, nie wiedziałam jeszcze, że wydane 4,56zł jest prawdziwą inwestycją. Nie wiedziałam, że już latem wpasowuję się w kanony mody na jesień. Przejdźcie się dziś do Mohito, do Stradivariusa, do Mango, gdziekolwiek, gdzie znajdą się wieszaki z new collection, a dowiecie się, że szkocka krata będzie motywem przewodnim sezonu jesień/zima 2018.
Wyznaczanie nowych trendów – to my. Poczekajcie do października, do naszej kolejnej wyprawy, to się przestraszycie, co was wszystkich czeka w szafach wiosną!

Nagłą utratę energii zaczęliśmy w pośpiechu nadrabiać, wcinając późne scottish breakfast na trawie. Własnoręcznie ugniecione, nad ranem świeżo pieczone scones, shortbreads, owsianka z golden syrup, herbatka jak od królowej. Z kategorii dekoracje: bukiet ostów (prawdziwy, choć nietutejszy, bo importowany z Bliskiego Wschodu, ale o tym kiedy indziej), bo wrzos nie wytrzymałby upału, nawet w cieniu lasów.

Granie na dudach sobie odpuściłyśmy, bo osądziliby nas w ojczyźnie za zniewagę (jeśli wiecie do czego jesteśmy zdolne i co umiemy wycinać z papieru). A zresztą, wieczorem czekał nas koncert Franz Ferdinand. Na muzykę przyjdzie jeszcze czas, choć bifor już w pełni, życie rozkwita. Every man dies, not every man really lives. #taktrzebażyć #chooselifeDSC_2524DSC_2523
I siedzieliśmy tak sobie oflagowani na biało-niebieskim kocu, obrzucając się rzepkami z ostu i kontemplując szkocki landszaft. Dookoła ni to zamki, ni to destylarnie. Szum wysokich traw, zapach niewidzialnych wrzosów. Czekaliśmy na pociąg po West Highland Line w kierunku Skye, tylko tory ktoś rozebrał. Polacy z Poznania? Szkoci? Nie wiemy. Tak samo jak skazane na improwizację nadal nie wiemy co powinno się znajdować pod kiltem. Ani w którą właściwie stronę to całe Skye, gdybyśmy chcieli tam jednak dotrzeć samochodem. Może kiedyś. W końcu Sky(e) is the limit. Co będzie następne?

Could we have it so much better?

DSC_2564.jpg

Szkocja, woj. kujawsko-pomorskie

53°03′14″N 17°46′50″E

kolaż2.jpg

 

[pozostałe wpisy z projektu Globus Polski znajdziecie TU]


4 myśli w temacie “Szkocja dla skner

  1. Super zdjęcia! i super wyprawa!
    musicie być naprawdę dzielną ekipą by wyruszyć na poszukiwanie takiego miejsca ;-)

    zdjęcie przy znaku mnie powaliło na kolana ;-)

    pozdrowienia z tej innej Szkocji…

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz